Dom i Mała Ojczyzna – refleksje nad poezją ukraińską Podlasia*
Jest to sesja, na której debiutuję, jeżeli chodzi o współczesną literaturę ukraińską Podlasia. Do tej pory bowiem moje zainteresowania literaturą ukraińską, ściślej mówiąc wybranymi poetami, miały charakter bardzo osobisty i sprowadzały się do pewnej prywatności, która wiązała się z pochodzeniem części mojej rodziny ze Stanisławowa, ze Lwowa, mówiąc krótko z Galicji. Pierwszy mój kontakt był bardzo osobliwy, ponieważ mam u siebie w domu przedwojenne fotografie członków rodziny wywodzących się właśnie z Galicji – na jednej z nich była strofa wiersza Jewhena Małaniuka. To spowodowało chyba, że zaczęłam poszukiwać kilka lat temu polskich przekładów tego poety, potem Tadej Karabowicz obdarował mnie tomikiem Małaniuka w oryginale. Jego poezja bardzo przemawiała do mnie, pomimo swojej tematyki, która dotyczy niepodległości Ukrainy i dążeń niepodległościowych. Bardzo urzekła mnie poetyka Małaniuka, sposób obrazowania, sposób przedstawiania jego głębokich przeżyć związanych ze sprawą narodową. Podobało mi się to na tyle, że pierwsze spotkanie, które robiliśmy wspólnie z Tadejem Karabowiczem, poświęcone jego poezji, nosiło nazwę Piewcy stepowej Hellady. To był cytat zaczerpnięty właśnie z poezji Jewhena Małaniuka, który pytał: Kiedy odnajdziesz wreszcie spiż własnego państwa, przeklęty kraju Hellado stepowa? Drugim poetą, którego liryka stała się mi bliska, jest właśnie Tadej Karabowicz. Oczywiście mój pierwszy kontakt z poezją ukraińską miał miejsce za sprawą przekładów Jana Leończuka. I to były takie pierwsze moje spotkania, więc droga do poezji ukraińskiej Podlasia wiodła trochę drogą okrężną, poczynając od Małaniuka przez Karabowicza do poetów Podlasia.
Postanowiłam przyjąć dzisiejsze zaproszenie, ponieważ powiedziałam kiedyś publicznie i nie pozostaje mi nic innego, jak dotrzymać słowa, że napisałam kilka książek poświęconych poezji białoruskiej, Tatarom polskim, więc teraz w naturalny sposób przyszła kolej na Ukraińców. Zresztą obecny tu Jan Leończuk podsunął mi pomysł, abym podobną książkę, jak zrobiłam ze Stefanem Mustafą Mucharskim – Dziki wiatr – zrobić z Tadejem Karabowiczem, żebyśmy porozmawiali o historii, literaturze i kulturze Ukrainy i pewnie do tego w najbliższym czasie będę się przymierzać. Moja tu obecność jest także pewnym zadośćuczynieniem uwadze pana prof. Bazylego Białokozowicza, który był recenzentem do wydawnictwa mojej książki poświęconej literaturze białoruskiej w Polsce. Myślę tu o Strażnikach pamięci, gdzie w recenzji napisał, że właściwie jedną ma do mnie generalną pretensję – że pisząc tę książkę i pisząc o kulturze i literaturze białoruskiej we wstępie, o wpływie na nią literatury polskiej, nie wspominam o literaturze rosyjskiej, że zupełnie nie zauważam takich poetów, jak Jerzy Traczuk, Eugenia Żabińska, czyli nie zauważam i pomijam jeszcze jedną ważną dla Podlasia odnogę kultury, jaką jest kultura ukraińska. Toteż postanowiłam „zauważyć”.
Przejrzałam kilka wydanych przez Związek Ukraińców Podlasia tomików poetów piszących w języku ukraińskim i przy czytaniu ich towarzyszyły mi podobne myśli, jak przy lekturze wierszy Bohdana Bojczuka. Jego książka niedawno ukazała się w przekładzie Jana Leończuka na język polski i na tyle stała się popularna, że właściwie dziś jest już nie do zdobycia i sam autor przekładu nie mógł przywieźć tu egzemplarza, żeby go pokazać. Czyli z jednej strony myślałam tak, że właściwie gdyby te wiersze nie zostały zapisane w języku ukraińskim, to nikt by nie myślał, że napisał je poeta ukraiński. To z jednej strony. Ale jest także i druga strona, która wyraźnie zaznacza się w większości tych wierszy. To jest właśnie wyjście od domu i takich sytuacji bardzo realnych i bardzo bliskich. Z tym, że ten dom na różny sposób jest rozumiany i interpretowany, przynajmniej tak jak ja to odczytuję. I myślę, że właśnie „dom”, mimo niewielkiego zróżnicowania pokoleniowego poetów ze względu na datę urodzenia, jest czymś co powraca cały czas w poezji Traczuka, powraca w poezji Zosi Saczko, która w końcu pisze w ukraińskiej gwarze swojej wsi i myślę, że może być także reprezentatywna dla tej właśnie poezji, jest u Żabińskiej, u Kiryziuka cały czas powraca. To jest dom, który w tej poezji nie tylko osobliwie istnieje, ale także osobliwie znaczy. I zawsze jego utrata na swój sposób wiąże się z utratą wartości uniwersalnych, ale także tych, które wiążą się z tożsamością – wartości narodowych. Dom występuje tutaj jako pojęcie wieloznaczne. Jest to dom w znaczeniu wygraniczonej przestrzeni świętej, czyli dom rodzinny z centralną postacią matki i z pewnymi rekwizytami, które dopełniają to wnętrze. Dom przedstawiony w poezji ukraińskiej Podlasia jest bardzo bliski wizji domu w poezji odrodzeniowej. Jest to dom zarysowany bardzo konkretnie, z głównym rekwizytem, który stanowi stół, są też portrety świętych, którym towarzyszy zawsze miłość serdeczna i którzy nadają atmosferę, ton i klimat temu szczęśliwemu – z perspektywy czasu i pamięci, która ten obraz przechowała – domostwu.
Ale dom pojawia się także w innym znaczeniu, nieco szerszym, w znaczeniu Małej Ojczyzny. Spotyka się czasem takie głosy w odniesieniu do poezji białoruskiej i do poezji ukraińskiej, że nie jest to niczym oryginalnym, że występuje na zasadzie schematu. Trudno pogodzić się z takim sądem, ponieważ to pojawianie się małej ojczyzny ma tu do odegrania wielką rolę. Mała ojczyzna staje się tu także ojczyzną wielką, czyli ta najmniejsza ojczyzna prywatna, osobista, która roztacza się poza oknami domu i w najbliższej przestrzeni, staje się jednocześnie ojczyzną wielką. W twórczości poetów ukraińskich mała ojczyzna jest utożsamiana z ojczyzną ideologiczną. Zawsze pozostaje waloryzowana dodatnio – poprzez ludzi, rzeczy i krajobraz. To wszystko, co postaje w zasięgu oka, pamięci i doświadczenia jest przedstawiane przy pomocy różnego rodzaju archetypów i symboli, które otwierają dodatnie pola znaczeniowe. Myślę, że dla literatury ukraińskiej jest to niesłychanie ważne, ponieważ dotyczy sposobów poszukiwania tożsamości.
Dyskutujemy dziś w jakimś aspekcie politycznym o wspólnej Europie, ale jednocześnie mówimy o tym, że ma to być Europa ojczyzn, czyli chodzi o to, żeby do tej wspólnej kultury każdy naród mógł wnieść to, co ma u siebie najlepszego. Czasy są takie, że czegokolwiek byśmy nie powiedzieli o kulturze i kierunku, w jakim ona zmierza, to potrzeba jej ludzi silnych. Ale żeby być silnym na co dzień siłą swego ducha, potrzebne jest nam silne poczucie tożsamości. Aby ruszyć Ziemię, trzeba mieć punkt podparcia. I okazuje się, że tym punktem jest właśnie mała ojczyzna. Wyraźnie jest to zaznaczone w kulturze niemieckiej, gdzie każdy Niemiec powie o sobie przede wszystkim, że jest na przykład Bawarczykiem, a dopiero potem Niemcem. I okazuje się, że to jedno drugiemu nie przeszkadza, z niczym się nie kłóci i służy dobrej sprawie. Jest bardzo interesująca praca uczonego amerykańskiego chińskiego pochodzenia, Yi-Fu-Tuan’a, zatytułowana Przestrzeń i miejsce. Bardzo mi się podoba jej teza, która w znakomity sposób koresponduje z tym, o czym piszą poeci ukraińscy na Podlasiu. Yi-Fu-Tuan mówi, że ci, którzy mogą wrócić do tego miejsca, z którego wyszli, do tego miejsca gdzie się urodzili, jeśli cały czas podtrzymują kontakt z tym miejscem, istnieje ono realnie na mapie, to są to jednostki silne psychicznie, odznaczające się pewnym ładem wewnętrznym, harmonią, spokojem. Nie należą do ludzi gnanych niepokojem, którzy niczego nie mogą zrobić w swoim życiu, bo przeszkadza im w tym ich wnętrze. Natomiast ci, którzy są odcięci od korzeni i pozbawieni możliwości powrotu do miejsc serdecznie znajomych, stają się ludźmi psychicznie słabymi, rozchwianymi, idą gdzieś we mgle, po drugiej stronie rzeczywistości, nie bardzo mogą odnaleźć się w tym „tu i teraz”. Dlatego tak ważna jest konieczność określenia, kim się jest, skąd się pochodzi, dokąd się idzie.
Patrząc przez pryzmat „korzeni”, zaczynamy lepiej rozumieć samych siebie. Dom w znaczeniu małej ojczyzny jest istotnym i nośnym symbolem w poezji ukraińskiej Podlasia, chociaż w różny sposób realizowanym. Wiadomo, że są to poeci bardzo różni. Ale w gobelinie mamy przecież różne barwy, które decydują o jego pięknie. Podobnie poeci – stosują różne poetyki i chwyty poetyckie, prezentując w ten sposób bogactwo świata i doznań, na które otwiera poezja.
Odwieczną inspiracją dla poezji jest pejzaż, bez względu na pochodzenie poetów, ich narodowość, koneksje literackie czy drogę, którą podążają. Krajobraz to piękno. A czymże ono jest? Już pitagorejczycy mówili, że piękno to harmonia. Wiele pięknych wierszy inspirowanych właśnie podlaskim pejzażem, wyszło spod pióra mieszkających tu poetów ukraińskich.
Są też wątki poezji miłosnej, najsłabiej rozbudowane w twórczości poetów ukraińskich Podlasia, ale wyraźnie obecne w liryce Tadeja Karabowicza, które także tę poezję wzbogacają i nadają jej pewnego kolorytu i barwy. Jest również obecna przeszłość zamknięta we wspomnieniu i w tradycji. Dotyczy to generalnie literatury pięknej, gdyż nie jest możliwe istnienie żadnej wielkiej sztuki bez odwracania się w przeszłość. Kiedy powiedziałam coś takiego, ktoś powiedział – Dobrze, ale Mickiewicz napisał Pana Tadeusza i pisał przecież o wydarzeniach bieżących, które rozgrywały się aktualnie. Ale mamy tam przecież także całą retrospektywę i tak do końca nie wiemy, co było bardziej inspirujące, czy to co było historią i przeszłością, czy to co działo się na oczach Mickiewicza. Myślę zaś, że szczególnie cała dwudziestowieczna literatura, wszystkie arcydzieła tej literatury, cała tzw. literatura pogranicza i jej powstanie nie byłoby możliwe bez odwracania się jej twórców w przeszłość. Widać to wyraźnie na przykładzie poetów ukraińskich Podlasia. Przeszłość domaga się wręcz upamiętnienia, czasem chcielibyśmy o niej zapomnieć, a ona pojawia się, tak jak nieproszony gość, którego nie możemy nie przyjąć, jak mówi tradycja ludowa, w naszym domu. Nie możemy pozbyć się tej przeszłości, która w większy lub mniejszy sposób określa naszą teraźniejszość. Przeszłość w postaci wspomnień dotyczących historii, rodziny, dzieciństwa wreszcie, organizuje świat wyobraźni poetyckiej twórców ukraińskich. Jest to spojrzenie oczami dziecka na szczęśliwe domostwo, podwórko, ogród, na sad, na rekwizyty pamięci. Bardzo widoczne jest to w przypadku poezji np. Zosi Saczko, żywej, barwnej, przemawiającej do wyobraźni czytelnika. Poprzez powroty do dzieciństwa coraz częściej zadajemy sobie pytania dotyczące naszej tożsamości. Pytamy o nią tym bardziej, gdy wydaje się nam rozmyta. Powroty do dzieciństwa dokonują się realnie, ale także i w wyobraźni, bo w przypadku poezji mówimy przede wszystkim o wyobraźni. Dokonują się tym częściej, im człowiek jest starszy. Jest to pewna prawidłowość – im jesteśmy starsi, tym częściej wracamy do dzieciństwa i być może dlatego, że chcemy odnieść przynajmniej w ten właśnie sposób zwycięstwo nad czasem ziemskim, danym człowiekowi w jego fizycznym wymiarze. Odnosimy wówczas takie pozorne, złudne zwycięstwo nad czasem, które na jakiś czas koi naszą psychikę i ma znaczenie terapeutyczne.
Reprezentantem tzw. poezji czystej jest Tadej Karabowycz. Jego twórczość powołuje do istnienia nowe światy, kreuje rzeczywistość, rezygnując z opisywania jej. Dla swego wiersza jest jednocześnie glebą i ogrodnikiem. Każdy z nich wyrasta z gorącości jego życia. Jego dokonania poetyckie na mapie poezji ukraińskiej w Polsce są zjawiskiem niezwykle oryginalnym.
Teresa ZANIEWSKA
_____________________
* Publikowany tutaj tekst został przez prof. Teresę Zaniewską wygłoszony na sesji literackiej „Ukraińska literatura na Podlasiu jako literatura korzeni”, która odbyła się 4 sierpnia 2001 r. w Czeremsze w ramach III Polsko-Ukraińskich Spotkań Muzycznych.
«Над Бугом і Нарвою», 2002, № 1, стор. 28-29.